09 lutego 2025

Wojciech Wiśniewski

Beata ma oczy brązowe. Fragment

Coś podobnego! Siedzę z dziewczyną. – I tak ma być aż do odwołania. Andrzej, którego musiałem opuścić znał mnie doskonale. W lot orientował się, kiedy mi trzeba pomóc i robił to znakomicie. Mieliśmy tysiące tematów do obgadania. Zresztą, co ja wam będę opowiadał o Andrzeju. Wiecie sami, po prostu miałem obok siebie przyjaciela. A teraz Beata! Nawet nie mam do kogo ust otworzyć!

Za to w klasie mają teraz temat do gadania.

- Jasiński siedzi z dziewczyną!

- Ogłaszamy. Państwo Wojciech i Beata Jasińscy postanowili się jednak nie rozwodzić!

Ciekaw jestem, jak długo będę się tu męczył? Tydzień, dwa? A może zachorować? Ale jak to zrobić? Sprawa wcale nie jest taka prosta.

- Jasiński, o czym myślisz?! Znowu nie uważasz na lekcji? Czytaj dalej – przerywa mi medytację profesor.

Naturalnie, nie mam przed sobą książki. Chcę ją ukradkiem wyciągnąć z teczki, ale widzę, że podsuwa mi ją moja sąsiadka, pokazuje palcem, skąd trzeba zacząć czytać. Nie chcę skorzystać z tej uprzejmości.
Od dziewczyny? Ja? Wtedy uprzytamniam sobie, ze ja w ogóle nie mam podręcznika, łamię więc moje żelazne zasady, nachylam się nad książką i zaczynam czytać. Książka leży teraz na środku ławki i korzystamy z niej oboje. Jej ręka przytrzymuje jedną stronę, moja drugą. Nawet uważnie czytając, trudno powstrzymać się od zerkania w bok.

Spojrzałem na nasze ręce. Zupełnie jak na plakacie:  UŻYWAJ MYDŁA. Jej dłoń jest czysta, paznokcie równo poobcinane. Moja łapa – straszna! Brudna cała. O paznokciach lepiej nie mówić: są połamane
i przechowują ogromne zapasy czarnej ziemi.

Wieczorem próbuję doprowadzić ręce do jakiego takiego wyglądu. Pumeks i szczotka robią swoje. Najgorzej z paznokciami. Muszę prosić o pomoc starszą siostrę, która strasznie się dziwi, skąd naraz u mnie takie zainteresowanie własnymi rękami. Na szczęście, nie wypytuje o nic.

Beata też nie ma ze mną najlepszego życia. Kiedy mnie o coś pyta, odburkuję niezrozumiale, pod nosem. Przecież nie mogę z nią rozmawiać, być dla niej miły, bo dopiero by zaczęli gadać. Ale właściwie wygłupia się i dokucza mnie i Beacie tylko kilku chłopaków. Reszta klasy, wszystkie dziewczyny wcale się z nas
nie śmieją.

Gdybym wreszcie zaczął rozmawiać z Beatą, byłoby mi dużo lepiej. Dziś z nudów przyglądałem się jej
z boku. Ma śliczne włosy. Długie, proste, opadają jej na ramiona, a zwijają się tylko troszeczkę przy samych końcach. I nie można tak od razu powiedzieć, jaki mają kolor. Są takie ciemno-jasne. A jak do klasy wpada słońce, to wydają się nawet troszeczkę rude – jak czekolada mleczna. 

Ona chyba jest miła…

Powrót

Pobierz

Adres

Złota 123

Warszawa, 00-001

Kontakt

+48 887 071 192

zdamto@zdamto.eu

Menu

Śledź nas

A website created in the WebWave website builder